Piszę.
Staram się pisać, mimo, iż uważam, że jest za ładnie
na pisanie. Nie myślę tutaj jednak w kategoriach marnowania czasu przed
laptopem podczas, gdy na zewnątrz (najbardziej bezpieczna opcja to nie na
podwórku, czy na dworze, a właśnie na zewnątrz) możemy doświadczyć długo
wyczekiwanej wiosny.
Bardziej mam na myśli fakt, iż jest za ładnie, jest za
ładnie samo w sobie; zbyt jasno, zbyt słonecznie, zbyt pogodnie i zbyt
zdawałoby się optymistycznie, aby pisać.
Czy to oznacza więc, że wraz ze zbliżającym się latem, czyli
permanentnie piękną pogodą, czeka mnie kilka miesięcy pisaninowej (celowo nie używam
słowa ‘pisarskiej’; aż tak zarozumiała nie jestem) posuchy?