niedziela, 17 marca 2013

Sentymenty-sręty



Niektórych ludzi kojarzymy tylko z imienia czy przezwiska. To naturalne. Rzadko kiedy jakaś osoba przedstawia się z imienia i nazwiska. Być może to tylko moje wrażenie, być może nie; wydaje mi się jednak, że teraz ludzie dużo rzadziej się przedstawiają (chodzę na zajęcia z wychowania fizycznego z dziewczynami od października, rozmawiam z nimi, a nie mam pojęcia jak mają na imię, jakoś szczególnie źle z tego powodu mi nie jest).
Czym jest to spowodowane? Może chęcią bycia osobliwie nonszalanckim, tajemniczym, może mamusie nie nauczyła.
Nie każdy ma potrzebę by każda nowo napotkaną osoba znała jego imię. I chwałą jej za to.

Niechęć do podzielenia się swoim imieniem może być skorelowana z niechęcią do dzielenia się opowieściami o chorym kanarku, przygłuchej babce, niewyrozumiałym chłopaku, czy za ładnej przyjaciółce. 
Znasz czyjeś imię, kojarzysz po głosie, kolorze włosów, czy pryszczu na czole- ok. To w dzisiejszych czasach są już znajomości. 
Znasz kogoś z imienia, nazwiska, kojarzysz już  z oddali po sposobie chodzenia, wiesz, które zęby ma krzywe, w którym miejscu jest dziura w bucie, jak się nazywał ukochany pies czy królik- co to jest? Jakaś hiper-znajomość, nad-znajomość? 

Jednak te wszystkie szczegóły, marne artefakty o czyimś istnieniu i tak prędzej, czy później dopadnie stare, dobre Zapomnienie.
Ostatnio próbowałam sobie przypomnieć nazwisko osoby z którą swego czasu spędziłam mnóstwo czasu. Nie pamiętam. Nie byłam sobie w stanie tego przypomnieć. A to co podpowiada dowcipna ‘pamięć’ jakoś mi nie pasuje, mimo, ze nie wiem, czym byłoby te kryterium pasowania określone..spójnością z imieniem? cechami charakteru? Zainteresowaniami? Idiotyczne.

Pamiętam imię. Pamiętam niechlubne przezwisko. Pod imieniem czy szeroko rozpowszechnionym przezwiskiem kryje się dla mnie jakieś znaczenie. Wszystko i nic. Głupota i wyrachowanie. Strach i głód doświadczeń. Śmiech i płacz. Wino i uspakajające ziółka. Bezsens, któremu desperacko próbowano przypisać jakikolwiek sens. Wszystko i nic.                                             
Nic, o czym chciałabym pamiętać. 
Wszystko, o czym chciałabym zapomnieć.

W miarę upływu czasu, to co jeszcze kilka lat temu wydawało się czymś niezwykle istotnym, sprawą, która nadaje sens działaniom podejmowanym każdego dnia, sens słowom, gestom i kłamstwom..

Teraz jest nieistotna. Na tyle nieistotna że w mojej pamięci nie ma miejsca nawet na nazwisko tej osoby. Pozostają tylko jakieś mgliste i pewnie zafałszowane urywki z rzeczywistości. Niczym krótkie kadry z taśmy filmowej. Tylko, że więcej  wspólnego mają one z koszmarem. Nie jest to jednak ważne. Wkrótce i tak te poszarpane, niechciane klipy umieszczone w jakiejś śmiesznej części mózgu znikną, stracą ważność. Gdy tak się stanie nikt nie będzie ich szukał, nikomu nie są już potrzebne. Na pewno nie mi.  Ale to nieważne, niedługo tez ich już nie będzie. 
Kiedyś wszystko przestanie być ważne.
Nawet to, czy nowy papież lubi burrito, czy woli kremówki.

3 komentarze: