Ostatnio na jednym z wykładów dostaliśmy
ankietę odnośnie miasta, w którym aktualnie żyję. W ankiecie proszono
respondentów by odpowiedzieli jak bardzo się zgadzają z danym stwierdzeniem
(jeden punkt- wcale się z tym nie zgadzam,…,pięć punktów jak najbardziej się z
tym zgadzam). Ogólnie znajdywały się w niej pozytywne wartości, znalazło
się tam też takie sformułowanie, że to ‘miasto jest miastem ludzi młodych’. Być może są to tylko moje odczucia, ale
odebrałam to tak jakby wstawienie w rubrykę ‘piąteczki’ było pochwałą tego,
albo że miasto chce by to było jedynie przestrzeń dla młodych ludzi.
Tak, tak, jest tu spore zaplecze uczelni wyższych, co siłą rzeczy generuje obecność młodych ludzi na ulicach, w marketach, kawiarniach i wszędzie indziej, gdzie tylko zechcą się udać.
Tylko czy takie stwierdzenie nie pokazuje tego kogo woli, upersonifikowane już, miasto? Starsi ludzie bywają naprawdę denerwujący, nie przeczę. Może warto się zastanowić dlaczego często tak bardzo oni denerwują ludzi młodych?
Widok ludzi starszych przypomina nam, że i my się zestarzejemy; skóra się pomarszczy, mięśnie będą odmawiały posłuszeństwa. Starość nie jest estetyczna. Można czynić różne zabiegi by zafałszować swój prawdziwy wiek, ale nie oszukujmy się, starsi wraz z kolagenem tracą i poczucie estetyki; ile razy można było zobaczyć kobiety w wieku około lat sześćdziesięciu z całkowicie namalowanymi czarną, grubą krechą brwiami, czy ustami podkreślonymi jakimiś dziwnymi kolorami. Zdażają się też gustowne staruszki, które widzę coraz częściej (być może jest to spowodowane zmianą miejsca zamieszkania).
Widzę jak staruszkowie z wielkim wysiłkiem idą do sklepu zrobić codzienne zakupy, jak wspierają się laską, a w drugiej dzierżą siatkę z zakupami. Zwykłe, codzienne czynności wykonują z trudem. Muszą sobie radzić z kolejnymi śmierciami przyjaciół, mężów, żon…nierzadko zostają sami z jakimś kotem czy psem, którego to obdarowują uczuciem (przecież serce jeszcze kochające) co spotyka się z szyderstwem ze strony ludzi od nich młodszych, bo jak to tak mówić do pieska czy kotka jakby był człowiekiem. Widać brakuje im ludzi, każdy z nas ma jakieś substytuty czegoś, czegokolwiek.
Ile razy można zobaczyć jak w autobusie czy w kolejce w sklepie dwie obce panie zaczynają ze sobą rozmawiać? To norma dla starszego pokolenia, ze może nawiązać kontakt w zasadzie z kimkolwiek i gdziekolwiek. Mogą się widzieć kwadrans, a rozmawiać o najbardziej intymnych chorobach, albo wspominać młodość, chwalić się dziećmi, czy wnukami.
Nie zdarzyło Wam się nigdy podróżować z kimś, kto koniecznie chce kogokolwiek z podróżnych obdarzyć kilkom historiami ze swojego życia? Przecież Ci ludzie nie robią tego, bo wydaliście się im niezwykle sympatyczni. W swoim normalnym życiu nie mają się do kogo odezwać, nie maja komu się wygadać, nie ma ich
Starsi ludzie poruszają się jakby w zwolnionym tempie, wiadomo, ciało już nie takie jak te nasze. Idą powoli, raz że szybciej nie mogą, a dwa że raczej się nigdzie nie spieszą. Chyba, że do lekarza. Im będziemy starsi tym częściej będziemy musieli ich odwiedzać. I więcej gotówki u nich zostawiać. Starcze choroby są przerażające. Mój dziadek chorujący na Alzheimer, pewnego dnia obudził się i mówił tylko po niemiecku (mimo, że zapomniał ten język kilkadziesiąt alt temu). Ludzki mózg jest niesamowity.
Większość staruszków jakich mijam na ulicy ma bardzo smutny wzrok, staram się czasem do nich uśmiechnąć, ale co to im da? Smutek płynący z ich oczu jest bolesny, ale też interesujący. Skąd w nich tyle smutku? Chciałoby się czasem zaspokoić swoją ciekawość. Przypuszczam, ze ilość dramatów, które mogliby opowiedzieć zaspokoiłabym moją ciekawość już na zawsze. Więcej nie byłoby mi już nigdy potrzeba.
Tak, tak, jest tu spore zaplecze uczelni wyższych, co siłą rzeczy generuje obecność młodych ludzi na ulicach, w marketach, kawiarniach i wszędzie indziej, gdzie tylko zechcą się udać.
Tylko czy takie stwierdzenie nie pokazuje tego kogo woli, upersonifikowane już, miasto? Starsi ludzie bywają naprawdę denerwujący, nie przeczę. Może warto się zastanowić dlaczego często tak bardzo oni denerwują ludzi młodych?
Widok ludzi starszych przypomina nam, że i my się zestarzejemy; skóra się pomarszczy, mięśnie będą odmawiały posłuszeństwa. Starość nie jest estetyczna. Można czynić różne zabiegi by zafałszować swój prawdziwy wiek, ale nie oszukujmy się, starsi wraz z kolagenem tracą i poczucie estetyki; ile razy można było zobaczyć kobiety w wieku około lat sześćdziesięciu z całkowicie namalowanymi czarną, grubą krechą brwiami, czy ustami podkreślonymi jakimiś dziwnymi kolorami. Zdażają się też gustowne staruszki, które widzę coraz częściej (być może jest to spowodowane zmianą miejsca zamieszkania).
Widzę jak staruszkowie z wielkim wysiłkiem idą do sklepu zrobić codzienne zakupy, jak wspierają się laską, a w drugiej dzierżą siatkę z zakupami. Zwykłe, codzienne czynności wykonują z trudem. Muszą sobie radzić z kolejnymi śmierciami przyjaciół, mężów, żon…nierzadko zostają sami z jakimś kotem czy psem, którego to obdarowują uczuciem (przecież serce jeszcze kochające) co spotyka się z szyderstwem ze strony ludzi od nich młodszych, bo jak to tak mówić do pieska czy kotka jakby był człowiekiem. Widać brakuje im ludzi, każdy z nas ma jakieś substytuty czegoś, czegokolwiek.
Ile razy można zobaczyć jak w autobusie czy w kolejce w sklepie dwie obce panie zaczynają ze sobą rozmawiać? To norma dla starszego pokolenia, ze może nawiązać kontakt w zasadzie z kimkolwiek i gdziekolwiek. Mogą się widzieć kwadrans, a rozmawiać o najbardziej intymnych chorobach, albo wspominać młodość, chwalić się dziećmi, czy wnukami.
Nie zdarzyło Wam się nigdy podróżować z kimś, kto koniecznie chce kogokolwiek z podróżnych obdarzyć kilkom historiami ze swojego życia? Przecież Ci ludzie nie robią tego, bo wydaliście się im niezwykle sympatyczni. W swoim normalnym życiu nie mają się do kogo odezwać, nie maja komu się wygadać, nie ma ich
Starsi ludzie poruszają się jakby w zwolnionym tempie, wiadomo, ciało już nie takie jak te nasze. Idą powoli, raz że szybciej nie mogą, a dwa że raczej się nigdzie nie spieszą. Chyba, że do lekarza. Im będziemy starsi tym częściej będziemy musieli ich odwiedzać. I więcej gotówki u nich zostawiać. Starcze choroby są przerażające. Mój dziadek chorujący na Alzheimer, pewnego dnia obudził się i mówił tylko po niemiecku (mimo, że zapomniał ten język kilkadziesiąt alt temu). Ludzki mózg jest niesamowity.
Większość staruszków jakich mijam na ulicy ma bardzo smutny wzrok, staram się czasem do nich uśmiechnąć, ale co to im da? Smutek płynący z ich oczu jest bolesny, ale też interesujący. Skąd w nich tyle smutku? Chciałoby się czasem zaspokoić swoją ciekawość. Przypuszczam, ze ilość dramatów, które mogliby opowiedzieć zaspokoiłabym moją ciekawość już na zawsze. Więcej nie byłoby mi już nigdy potrzeba.
Jakaś konkluzja? Widok staruszków nasuwa przerażające myśli o naszej własnej
starości. Tak mi się przynajmniej wydaje, a te myśli, teraz, gdy jesteśmy młodzi, nie są czymś pożądanym.
Och, z Twojego wpisu wynika że jestem już bardzo stara.
OdpowiedzUsuńW jaki sposób?
OdpowiedzUsuń