wtorek, 13 listopada 2012

Bardzo niemodny i bardzo nudny wpis.



            Wyjeżdżając z miasta w którym się spędziło wilczą część swojego życia odczuwa się z pewnością wiele emocji. Długa podróż pociągiem wydobywa z człowieka wiele myśli. Nie da się nie myśleć, nawet z założenia bezmyślne gapienie się w mijany krajobraz, nie jest do końca bezmyślnym gapieniem się. Nie umiem nie myśleć.  Przebyte kilometry potęgują obawy i nasilają wyobrażenia odnośnie przyszłego życia.
            Wyjeżdżam z miasta do którego przynależałam ( a ono tez przynależało do mnie, mimo że więcej mam do niego zarzutów  niż słów pochwalnych) od zawsze i teraz znajduję się na etapie przejściowym. Pociąg jest swoista poczekalnią, która jednak ze stałą, niezbyt zawrotną prędkością, popycha w jednym kierunku a drugi zostawia coraz dalej za plecami. 

            Nie jestem jedną z tych osób dla których wyjazd z rodzinnego miasta jest niczym odcięcie ciężkiej kuli u nogi, bo się oderwali od codzienności związanej z rodzicami, wypadów do dziadków, wyprowadzaniem psa czy chodzeniem ze świnka morska młodszego brata do weterynarza.                                                                                                                                                  Wyprowadzka ma wiele plusów, ale tez i minusów na które wiele osób nie zwraca uwagi. Pomniejsza je, stara się nimi nie przejmować, tudzież nie ma nawet o nich pojęcia. Kiedyś nadejdzie moment, że tacy Zawsze-Beztroscy nie zauważą (ani ich współlokatorzy), że papier toaletowy się kończy, a kran zaczął przeciekać. Brzmi prozaicznie, wręcz głupio, jednak takie sytuacje mogą sprawić kłopot. 
            Zaczynanie życia na własny rachunek (nierzadko, a właściwie to najczęściej za pieniądze rodziców. Żeby nie było nieporozumienia, ja tez jestem w tej grupie, nie znam jeszcze nikogo kto na studiach utrzymuje się sam, płacąc za wszystko ze swojej kieszeni) jest niewątpliwie czymś na co wiele młodych osób czeka. A studiowanie w innym, jak rodzinne mieście, daje możliwość uczenia się tego trochę bardziej samodzielnego życia. Wyprowadzka na stancję jest uzasadniona, tak samo jak spakowanie dużej części przedmiotów zgromadzonych przez lata. Wszystko, co się dzieje w tym czasie przygotowawczym podlega uzasadnieniu; nerwy, płacz, smutek.
Bo nie ma się co oszukiwać; rozpoczynanie czegoś nowego jest ekscytujące i zarazem smutne. Bo przecież w pewnym stopniu coś się kończy.

1 komentarz: