Wyjeżdżając
z miasta w którym się spędziło wilczą część swojego życia odczuwa się z
pewnością wiele emocji. Długa podróż pociągiem wydobywa z człowieka wiele
myśli. Nie da się nie myśleć, nawet z założenia bezmyślne gapienie się w mijany
krajobraz, nie jest do końca bezmyślnym gapieniem się. Nie umiem nie
myśleć. Przebyte kilometry potęgują
obawy i nasilają wyobrażenia odnośnie przyszłego życia.
Wyjeżdżam z
miasta do którego przynależałam ( a ono tez przynależało do mnie, mimo że
więcej mam do niego zarzutów niż słów
pochwalnych) od zawsze i teraz znajduję się na etapie przejściowym. Pociąg jest
swoista poczekalnią, która jednak ze stałą, niezbyt zawrotną prędkością,
popycha w jednym kierunku a drugi zostawia coraz dalej za plecami.
Nie jestem jedną z tych osób dla
których wyjazd z rodzinnego miasta jest niczym odcięcie ciężkiej kuli u nogi,
bo się oderwali od codzienności związanej z rodzicami, wypadów do dziadków,
wyprowadzaniem psa czy chodzeniem ze świnka morska młodszego brata do
weterynarza. Wyprowadzka ma wiele plusów, ale tez i minusów
na które wiele osób nie zwraca uwagi. Pomniejsza je, stara się nimi nie
przejmować, tudzież nie ma nawet o nich pojęcia. Kiedyś nadejdzie moment, że
tacy Zawsze-Beztroscy nie zauważą (ani ich współlokatorzy), że papier toaletowy
się kończy, a kran zaczął przeciekać. Brzmi prozaicznie, wręcz głupio, jednak
takie sytuacje mogą sprawić kłopot.
Zaczynanie
życia na własny rachunek (nierzadko, a właściwie to najczęściej za pieniądze
rodziców. Żeby nie było nieporozumienia, ja tez jestem w tej grupie, nie znam
jeszcze nikogo kto na studiach utrzymuje się sam, płacąc za wszystko ze swojej
kieszeni) jest niewątpliwie czymś na co wiele młodych osób czeka. A studiowanie
w innym, jak rodzinne mieście, daje możliwość uczenia się tego trochę bardziej
samodzielnego życia. Wyprowadzka na stancję jest uzasadniona, tak samo jak
spakowanie dużej części przedmiotów zgromadzonych przez lata. Wszystko, co się
dzieje w tym czasie przygotowawczym podlega uzasadnieniu; nerwy, płacz, smutek.
Bo nie ma się co oszukiwać; rozpoczynanie czegoś nowego jest
ekscytujące i zarazem smutne. Bo przecież w pewnym stopniu coś się kończy.
a zatem witaj w gronie bezdomnych!
OdpowiedzUsuń