niedziela, 30 grudnia 2012

Sylwestrowe bzdety-piruety



Przygotowania do Sylwestra czas zacząć. Przygotowania zarówno te kulinarne, alkoholowe, strojowe, jak i mentalne. Gotowaniem zajmie się uczynna babcia; szykujcie się na pierogi, ale takie bez mięsa. Babcia wie, co wnuczka lubi najbardziej. Gdy starczy mi czasu i pojawi się ogromna chęć (ta mała chętka zawsze dość szybko zostaje pokonana przez miliony innych ważniejszych i mniej praco- i czasochłonnych rzeczy) sama przygotuję jakieś ciasteczka, których wszyscy będą bali się spróbować, bo to przecież niemożliwe, że ja zrobiłam coś, co nie jest wysoce-trujące lub nieznośnie niesmaczne. Przygotowania alkoholowe trwają najkrócej, ale zazwyczaj kosztują najwięcej. Chociaż może już nie, stuknie nam 21 rok życia, a już mamy w sobie znudzenie alkoholowe. Niezakazane, więc już nie smakuje. Kilka niegroźnych piwek starczy na małe rozbujanie główki i większą towarzyskość.
 Sam William James (duchowny) mawiał, że’’ trzeźwość pomniejsza, dyskryminuje i mówi NIE, pijaństwo poszerza, jednoczy i mówi TAK’’. Wiedział, co mówi. Często w stanie alkoholowego zagubienia przestrzennego dochodzi się do takiego momentu, że nawet z Ruskiem, Niemcem albo Turkiem można by wypić. Dyskryminacji stan pijaństwa nie uznaje, no chyba, że tej, dotyczącej trzeźwych. Na pytania, które zadają nam, pijanym, też się odpowiada właściwie zawsze TAK - Polać Ci jeszcze? - Tak - Dolać Ci? - Tak -Może papieroska? –TakPijany jesteś, idź spać! – Spierdalaj!

Z tego pijackiego poszerzania, albo może rozszerzania (zwłaszcza znamienne u dziewczyn, coraz młodszych, niestety, rozszerzania kolan, rzecz jasna), nierzadko dochodzi do jedności. Ciał zwłaszcza.

Sylwester jest nocą w roku jedyna w swoim rodzaju, więc wiadomo, że i ubrać się trzeba inaczej. Nawet, gdy wychodzi się tylko na domówkę i na pewno nie zostanie się zauważonym przez coś naprawdę wartego uwagi i zachodu. Wyglądać trzeba. Niech się samotni, prawo- i leworęczni panowie smucą, że spędzą tą noc gapiąc się i marząc a nie dotykając i konsumując. Następuje konieczność przetrząśnięcia szafy w poszukiwaniu czegoś, co nie jest rozciągnięte, męskie i zakrywające wszystkie tak zwane kobiece wdzięki. Jest ich aż dwa, no w porywach  może trzy. Znalezione, dawno nienoszone sukienki, przywołują jakieś mętne wspomnienia z klubowych osiemnastek i tym podobnych okazji. Nie jest się przyzwyczajonym do takich strojów, ale jak chce się wyglądać, trzeba cierpieć. 

Z mentalnymi przygotowaniami jest najciężej. W nich zawiera się kategoryczna zmiana stylu na tą jedną noc, zmiana gustów muzycznych. Jak zawsze na imprezach robie za DJ’a. I tym razem nie jest inaczej. Czeka mnie podglądanie ViVy i MTV by dowiedzieć się, czego teraz się słucha, przy czym się tańczy. Póki co w specjalny folder, wdzięcznie nazwany ‘imprezowym’ wrzucam to, co według mnie nadaje się na imprezę. Znajdzie się miejsce na standardy takie jak YMCA, Wake mu up before you go, Macarena jakaś Lady Gaga i tym podobne biesiadowe kawałeczki. Pozostaje mi nadzieja, że uczestnicy sylwestrowego szaleństwa napiją się to takiego stanu, że będzie im wszystko jedno, co lecieć będzie z głośników. Mentalnie już przygotowuję się do sylwestrowej nocy czarów i marów. Siłą rzeczy czasem poleci jakie All that she wants albo Dirty Diana. Jedno piwo na prawą, drugie na lewą nogę i da radę przetańczyć trochę z tej nocy. Tym bardziej, że pojawią się dawno niewidziani albo i nigdy niewidziani ludzie. To jest dopiero radość. 
Więc recepta na sylwestra; zakupić odpowiednie ilości alkoholu, zaopatrzyć się w tytoniową przyjemność, zabrać ze sobą dobrych przyjaciół, nieznanych znajomych i fajnego chłopaka, stworzyć play listę z kilkoma totalnie obciachowymi kawałkami i kilkoma w miarę normalnymi. I co chyba najważniejsze, nie czuć tej medialnej presji, że to ostatni dzień roku 2012 i pierwszy 2013, że trzeba dobrze jeden pożegnać, a drugi dobrze przywitać. Bez presji odnośnie szampańskiej zabawy. Niech po prostu będzie to dobrze wspominana impreza z ludźmi na których widok nie chce się salwować ucieczką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz