środa, 1 stycznia 2014

O najważniejszych tegorocznych momentach z mojego życia, czyli co nimi było według Facebooka



Facebook jak co roku pofatygował się o wyselekcjonowanie najważniejszych momentów z mojego życia. Zachęca mnie (i Was) do zobaczenia przeglądu dwudziestu najważniejszych tegorocznych wydarzeń z mojego (i Waszego) życia oraz do udostępnienia ich znajomym.
Z raczej mniejszą niż większą ciekawością klikam w facebookową propozycję i niespiesząc się przeglądam facebookowe wybory.
Według najpopularniejszego jak dotychczas (poprawcie mnie jeżeli jestem w błędzie) portalu społecznościowego kluczowymi wydarzeniami z tego roku, które mnie spotkały, były zmiany zdjęcia profilowego, zaprezentowanie kota, czy chomika w Internecie a także liczne zasłyszane, bądź będące moim udziałem dialogi, które zwykłam, niewiedzieć dlaczego, publikować.

Kiedy jeszcze mieszkałam na Jeżycach niemałą sławą (czyli ilością lajków) cieszyły się teksty z Jeżyc, w które nieświadomie zaopatrywały mnie ganiające po ulicy dzieciaki, mędrcy z bram i młodzi inteligentni odświętnie ubrani w biało-niebieskie barwy. Teraz, gdy mieszkam w innej dzielnicy nie mogę liczyć na taki fejm, bo to co słyszę nie dorównuje tym, co usłyszeć można było na Jeżycach. 

To byłyby te najistotniejsze momenty z mojego życia jeżeli chodzi o miniony rok. Oczywiście tylko według facebooka, bo jeżeli rzeczywiście najważniejszym momentem mojego życia byłaby zmiana zdjęcia profilowego, jakiś śmieszny tekst padający z ust ulicznego mędrca, dziecka czy sąsiada oraz  ilość osób „lubiacych to” – to byłoby dość smutne i żałosne. 

Najważniejszym wydarzeniom nie zawsze można przypisać chociażby jednego lajka. Jednak brak pozytywnych uczuć względem tych wydarzeń nie oznacza, że nie było one ważne, że nie zaważą na dalszej części życia. To, co jest istotne, nie zawsze musi być przyjemne, nie zawsze musi uszczęśliwiać. Uważam nawet, że być może kluczowe momenty życia są nie tyle radosne, co wprowadzające w pewnego rodzaju szok, zadumę. Najważniejsze momenty życia są takimi momentami, które wpłyną na dalszą egzystencję. Nie pozostają bez znaczenia, pozostawiają w nas trwałe ślady. 

Wydaje mi się, że jednak tymi najważniejszymi chwilami nie dzielimy się z każdym i z byle kim. Bo niby dlaczego mielibyśmy? Ale o to może powinnam zapytać kogoś kto ma w tym temacie praktyczne doświadczenia. Cóż, temat tego co, w jaki sposób i ile pokazujemy innym ludziom czy na facebooku czy w Internecie jest tematem na osobny post. Może nawet kiedyś go napiszę. Najważniejsze momenty z życia czasem chce się zachować dla tych najważniejszych w życiu osób. 


Nie przywykam składać życzeń noworocznych w takiej Internetowej przestrzeni, ale zrobię wyjątek. Osobom, które to czytają oraz samej sobie, życzę jednego Sapere Aude!

2 komentarze:

  1. Jako czytelnik, dziękuję za życzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważność naszych wydarzeń dziś się mierzy w "lajkach", ale tak. Przyznam, że brak mi związku na fb z moim mężczyną ale trudno...
    Try to design

    OdpowiedzUsuń