Najgorzej jest chorować w samotności.
Nie ma co się oszukiwać i czarować, że mamy piękną porę
roku, która sprzyja zachowaniu zdrowia. Nie chorowałam od dawna. Cieszyłam się z tego, implikowałam sobie, że zmiana miejsca zamieszkania podziałała na mnie wręcz uzdrawiająco.
Jak się dziś okazało-całkiem niepotrzebnie. Nie jestem osobą, która najbardziej
za czasów mieszkania z kochaną mamą tęsknię za obiadkami, pachnącym praniem czy
rozmowami przy kubku parującego wciąż earl greya. Najbardziej tęsknię za tym,
że miał się mną kto zająć, gdy niedomagałam.