poniedziałek, 26 listopada 2012

Cliche, czyli starość nie radość.



Ostatnio na jednym z wykładów dostaliśmy ankietę odnośnie miasta, w którym aktualnie żyję. W ankiecie proszono respondentów by odpowiedzieli jak bardzo się zgadzają z danym stwierdzeniem (jeden punkt- wcale się z tym nie zgadzam,…,pięć punktów jak najbardziej się z tym zgadzam). Ogólnie znajdywały się w niej pozytywne wartości, znalazło się tam też takie sformułowanie, że to ‘miasto jest miastem ludzi młodych’.  Być może są to tylko moje odczucia, ale odebrałam to tak jakby wstawienie w rubrykę ‘piąteczki’ było pochwałą tego, albo że miasto chce by to było jedynie przestrzeń dla młodych ludzi.
Tak, tak, jest tu spore zaplecze uczelni wyższych, co siłą rzeczy generuje obecność młodych ludzi na ulicach, w marketach, kawiarniach i wszędzie indziej, gdzie tylko zechcą się udać.             
Tylko czy takie stwierdzenie nie pokazuje tego kogo woli, upersonifikowane już, miasto? Starsi ludzie bywają naprawdę denerwujący, nie przeczę. Może warto się zastanowić dlaczego często tak bardzo oni denerwują ludzi młodych?

wtorek, 13 listopada 2012

Bardzo niemodny i bardzo nudny wpis.



            Wyjeżdżając z miasta w którym się spędziło wilczą część swojego życia odczuwa się z pewnością wiele emocji. Długa podróż pociągiem wydobywa z człowieka wiele myśli. Nie da się nie myśleć, nawet z założenia bezmyślne gapienie się w mijany krajobraz, nie jest do końca bezmyślnym gapieniem się. Nie umiem nie myśleć.  Przebyte kilometry potęgują obawy i nasilają wyobrażenia odnośnie przyszłego życia.
            Wyjeżdżam z miasta do którego przynależałam ( a ono tez przynależało do mnie, mimo że więcej mam do niego zarzutów  niż słów pochwalnych) od zawsze i teraz znajduję się na etapie przejściowym. Pociąg jest swoista poczekalnią, która jednak ze stałą, niezbyt zawrotną prędkością, popycha w jednym kierunku a drugi zostawia coraz dalej za plecami.